Codzienna dawka zdrowia?

Według definicji dostępnej na stronie Narodowego Centrum Edukacji Żywieniowej “suplement diety to środek spożywczy, którego celem jest uzupełnienie normalnej diety, będący skoncentrowanym źródłem witamin lub składników mineralnych lub innych substancji wykazujących efekt odżywczy lub inny fizjologiczny, pojedynczych lub złożonych, wprowadzany do obrotu w formie umożliwiającej dawkowanie, w postaci: kapsułek, tabletek, drażetek i w innych podobnych postaciach, saszetek z proszkiem, ampułek z płynem, butelek z kroplomierzem i w innych podobnych postaciach płynów i proszków przeznaczonych do spożywania w małych, odmierzonych ilościach jednostkowych, z wyłączeniem produktów posiadających właściwości produktu leczniczego w rozumieniu przepisów prawa farmaceutycznego.” (https://ncez.pzh.gov.pl/informacje-dla-producentow/suplementy-diety/) W skład tych produktów mogą wchodzić witaminy, minerały, inne substancje (aminokwasy, błonnik itd.), pro- i prebiotyki.

Spożycie suplementów diety oraz leków OTC (bez recepty) systematycznie rośnie. Z badań przeprowadzonych przez Centrum Badania Opinii Społecznej wynika, że w opinii 63 proc. Polaków tego rodzaju dodatki są wręcz niezbędne dla zachowania dobrego zdrowia. Najchętniej sięgamy po preparaty witaminowe, zwłaszcza z witamina C, witaminą D oraz żelazem. Wielu obywateli ceni sobie również zioła ułatwiające trawienie. W sumie aż 79 proc. społeczeństwa zażywa regularnie suplementy diety, co stawia nas w europejskiej czołówce.

Skąd w rodakach tak duże zaufanie do tabletek witaminowo - mineralnych? Być może z powodu niedostatecznego poziomu wiedzy.

Suplementy diety to nie leki! W praktyce oznacza to brak obowiązku przeprowadzenia państwowych badań laboratoryjnych przed dopuszczeniem ich do sprzedaży. Według prawa suplementy diety są żywnością, dlatego wymaganewarunki sanitarne podczas produkcji suplementów są zbliżone do tych, które muszą spełniać restauracje - czytamy na stronie fundacji Badamy Suplementy (https://www.badamysuplementy.pl/).

To jednak zaledwie wierzchołek góry lodowej:

Najwyższa Izba Kontroli wykryła w badanych suplementach diety bakterie kałowe i związki strukturalnie zbliżone do amfetaminy. 4 na 11 przebadanych przez Najwyższą Izbę Kontroli suplementów diety zawierało mniej substancji, niż zadeklarował to na opakowaniu producent. W 2016 roku przybyło na rynku ponad 7000 nowych suplementów diety, przebadanych przez GIS pod kątem zanieczyszczeń mikrobiologicznych zostało tylko 731, czyli ok. 10 proc. (https://www.badamysuplementy.pl/)

Kiedy nie wiadomo, o co chodzi…

Nie ulega wątpliwości, że produkcja i sprzedaż suplementów diety to bardzo bardzo dochodowy interes. Według raportu opublikowanego przez PMR Market Experts w 2022 r. na polskim rynku funkcjonowało blisko 30 tys. podmiotów produkujących i wprowadzających do obrotu suplementy diety. W 2021 r. branża odnotowała rekordowy przyrost sprzedaży (na poziomie 4,4 proc.) w ciągu ostatnich pięciu lat. W 2022 r. wydaliśmy na suplementy 7,7 mld zł, o ponad miliard więcej niż w 2021 (https://www.money.pl/gospodarka/polacy-wydali-miliard-zl-wiecej-na-suplementy-diety-eldorado-producentow-moze-sie-skonczyc-6864229556177600a.html).

Zjawisku z niepokojem przygląda się Ministerstwo Zdrowia. Urzędnicy wyrażają przekonanie, że za zwiększonym popytem na środki witaminowo - mineralne stoi nachalna reklama, często posługująca się nazwami nieistniejących przypadłości zdrowotnych. Aby ograniczyć to patologiczne zjawisko MZ, we współpracy z Głównym Inspektorem Sanitarnym przygotowuje projekt stosownej ustawy.

Ten projekt to wypełnianie obowiązku wobec konsumenta, który musi być świadomy, że suplementy są tylko jednym z elementów zbilansowanej diety, podczas gdy w reklamach przedstawia się je często jako panaceum na różne, niekiedy wymyślone dolegliwości – przekonywał rzecznik GIS Szymon Cienki w wywiadzie dla “Rzeczpospolitej”.

Problem wyciągania pieniędzy za podejrzane specyfiki (w najlepszym razie po prostu niedziałające, w najgorszym - szkodliwe) został już zauważony przez instytucje państwowe. Potrzebna jest jeszcze praca u podstaw. Zadania tego podejmują się m.in. internetowi influencerzy zajmujący się zdrowiem.

Czy wiesz, jak odróżnić prawdę od kłamstwa? - pyta na swoim profilu farmaceuta Marcin Korczyk, znany szerzej jako “Pan Tabletka” - [...] Mam taki radar do wykrywania oszustów i złodziejskich suplementów diety. [...] Jeśli ktoś reklamuje jakikolwiek specyfik jako cudowny, wiadomo, że kłamie. Jeśli ktoś reklamuje cudowny specyfik jako cudowny i sprzedaje go za 500 zł za miesięczną kurację, to kłamie i próbuje cię oszukać na kasie. Jak szybko sprawdzić, czy suplement diety jest sensowny? Sprawdź producenta, czy w ogóle istnieje i czy działa legalnie (wpisy CEDIG albo KRS), zawsze możesz poprosić o przesłanie certyfikatu jakości. Unikamy “firm-krzaków”, które klepią tabletki w garażu. Sprawdź, czy producent podaje dokładny skład, wszystkie tajne opatentowane formuły odpadają. Sprawdź, czy te suplement diety jest dostępny w legalnych, oficjalnych kanałach dystrybucji. To mocne uwiarygodnienie. Jeśli możesz go kupić tylko w systemie MLM albo na jednej jedynej sprzedażowej stronie w sieci, uważaj. W suplementach i lekach za efekt/działanie odpowiadają konkretne składniki użyte w odpowiednich dawkach i schematach dawkowania. Nie ma cudów. Poszukaj oficjalnych wskazań dla tych składników, porozmawiaj ze specjalistami, poszukaj badań. Nie ufaj reklamie, strony sprzedażowe mają sprzedawać, a nie dawać ci rzetelną wiedzę. Skonsultuj sprawę z zaufanym specjalistą, nie musisz wiedzieć wszystkiego.

Da się czy się nie da?

Suplementy diety, jak sama nazwa wskazuje, powinny być stosowane jedynie jako uzupełnienie zdrowych, niskoprzetworzonych posiłków. Wiele zażywających je osób, o ile nie mają konkretnych, stwierdzonych przez specjalistę wskazań, mogłoby się bez nich obyć.

Niestety w Polsce popularność suplementów diety wzrosła do tego stopnia, że ludzie potrafią zrobić z nich zastępstwo leków i żywności – mimo że sami producenci podkreślają na opakowaniach ich funkcję uzupełniającą, a nie zastępującą - pisze na swojej stronie dr n. farm. Anna Makowska.

Skoro czytasz ten tekst, jest duże prawdopodobieństwo, że interesuje cię temat pełnowartościowych posiłków. Wiesz, że da się je samodzielnie przygotować, a nawet kupić – o ile, będziesz sprawdzać skład i nie dasz się nabrać na chwyty marketingowe. W rezultacie można dość zdrowo funkcjonować bez konieczności codziennego uzupełniania kilkunastu składników, które często występują w towarzystwie sporych dawek cukru. Nadmiar cukru dawkowany codziennie sprawia, że dany preparat robi w organizmie więcej szkody niż dobrego. Przykładem są słodzone produkty i napoje wzbogacone m.in. w witaminę C z zaleceniem spożycia na poziomie 2-3 łyżeczek cukru dodanego dziennie, CODZIENNIE. Tymczasem wiele składników, np. witaminę C, która często dodawana jest w procesie produkcji tylko po to, aby na froncie opakowania dać wielki napis, łatwo uzupełnić w ilości dobowego zapotrzebowania ze zwykłych produktów, np. jedząc kawałek czerwonej papryki. I absolutnie nie ma potrzeby podawania dodatkowych dawek. A jeśli masz objawy niedoborów – warto iść na badania diagnostyczne i przekonać się, których dokładnie składników brakuje oraz ile – zamiast tankowania litrów syropu glukozowego codziennie - dodaje w dalszej części tekstu.

Jakie objawy powinny nas zaniepokoić i skłonić do wizyty u lekarza celem - być może - uzupełnienia diety? Bóle stawów, duże obniżenie odporności na infekcje, nadmierne wypadanie włosów, mrowienie nóg, drętwienie kończyn, kołatanie serca, mimowolne skurcze mięśni, rozdrażnienie, nieustanne zmęczenie.

Prawdą jest, że w ostatnich dekadach nasz styl życia uległ radykalnym zmianom, co spowodowało rozwój schorzeń kiedyś rzadkich, takich jak miażdżyca, nadciśnienie tętnicze, otyłość, insulinooporność czy wreszcie cukrzyca typu II (która jest obecnie globalnym problemem zdrowotnym). Problem chorób cywilizacyjnych dotyka także najmłodszych, a polskie dzieci tyją najszybciej w Europie (!!) - pisze farmaceutka Zofia Winczewska. - Rozwój chronicznych schorzeń to niestety konsekwencja “współczesnego” stylu życia. Głównym problemem jest wzrost konsumpcji wysoko - przetworzonych pokarmów. Spożywamy obecnie (za) dużo cukru, tłuszczów nasyconych, białka zwierzęcego przy jednocześnie niskim spożyciu błonnika, warzyw i owoców. Na domiar złego dochodzi szybkie tempo życia, duża pula stresu (domena naszych czasów) i zbyt mała aktywność fizyczna. Pacjenci stosujący długotrwałe terapie lekowe także wymagają wsparcia suplementacyjnego - leki “wypłukują” z organizmu różne cenne składniki. Przykładowo: metformina stosowana w leczeniu insulinooporności i cukrzycy typu II może powodować niedobory witaminy B12.

Specjalistka przekonuje, że do najbardziej brakuje nam witaminy D3, kwasów Omega-3, żelaza, magnezu, witamin z grupy B, wapnia, wit. C i selenu. Suplementację wartościowymi produktami powinny rozważyć m.in. kobiety w ciąży i karmiące piersią, osoby z problemami sercowo - naczyniowymi, pacjenci z chorobą Hashimoto, nadciśnieniem, chronicznie zestresowane.

Dawka poszczególnych składników, jakość, a także przyjmowanie suplementu w określonych porach dnia ma kluczowe znaczenie dla SKUTECZNOŚCI i BEZPIECZEŃSTWA prowadzonej suplementacji - podkreśla Winczewska.

Pozostaje mieć nadzieję, że wraz ze wzrostem dbałości o zdrowie wzrośnie również świadomość Polaków na temat profesjonalnej i skutecznej profilaktyki. Reklamy oferują łatwe i szybkie rozwiązania odpowiednie dla każdego, co w praktyce oznacza niską skuteczność i wyrzucanie pieniędzy w błoto. A w najgorszym razie - poważne konsekwencje. Zażywanie określonych preparatów ziołowych wraz z doustną antykoncepcją wpływa na jej skuteczność. Przedawkowanie witaminy A może powodować wady rozwojowe płodu, a nadmiar miedzi uszkodzić wątrobę.

ikona podziel się Przekaż dalej